Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Matilda von Brandt

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Matilda von Brandt
DIAMENTOWY ALCHEMIK

Matilda von Brandt


Liczba postów : 13
Join date : 14/09/2016
Motto : A wpierdol chcesz?

Matilda von Brandt Empty
PisanieTemat: Matilda von Brandt   Matilda von Brandt Icon_minitimeSro Wrz 14, 2016 11:13 pm

Matilda von Brandt PhOjW0V
Imię i nazwisko: Matilda von Brandt
Wiek: 28 lat, ale pytana odpowiada, że 26. Z resztą nie wygląda nawet na tyle
Pochodzenie: Xing
Miejsce zamieszkania: Central City
Grupa: Alchemik Państwowy
Ranga: Diamentowy Alchemik - prawda jest taka, że rzadko kiedy tworzy diament; węgiel nie jest aż tak rozpowszechnionym pierwiastkiem. Niemniej tą kreacją zasłynęła na egzaminie, jak również tym, że była nie do zdarcia. Całkowicie zasłużony przydomek. Pułkownik.

Charakter: Typowa kobieta. Zmienna i charakterna. Ciężko za nią nadążyć. Istna burza w szklance wody. Nieco uparta, ale niezbyt asertywna. Pomaga niechętnie, ale prawie nigdy nie odmawia. Leń jakich mało, choć kiedy trzeba potrafi się zebrać i dopiąć wszystko na ostatni guzik. Choć trochę zapominalska, można na niej polegać. Spać chodzi nad rankiem, nie wstaje przed południem - pracuje w nocy, chyba że sytuacja wymaga inaczej. Woli pracować sama niż w grupie, ale od biedy nie ma problemów z prowadzeniem takowej. Odznacza się nieocenioną intuicją, niezwykłą wrażliwością i empatią. Oczywiście nie pokazuje tego po sobie, bo aspiruje do bycia silną, twardą i niezależną.
Wśród nieznajomych może uchodzić za cichą, spokojną i poważną, ale nic bardziej mylnego. Jest głośna i łatwo daje się ponieść emocjom, choć nie traci głowy w sytuacjach kryzysowych. Nie daje sobie w kaszę dmuchać, jest porywcza i często najpierw uderza, a potem zadaje pytania. Łatwo zmienia zdanie i myśli bardzo subiektywnie, ale ponieważ zdaje sobie z tego sprawę, zwykle stara się spojrzeć na sprawy logicznie i racjonalnie. Ma świetny zmysł taktyczny i łatwo przychodzi jej uczenie się. Jest skłonna do poświęceń - nie znajdzie się bardziej lojalnego i życzliwego przyjaciela. Bliskim jej sercu zawsze da kolejną szansę, przez co może utykać w toksycznych związkach, albo ściągać na siebie kłopoty. Ma raczej słomiany zapał, ale potrafi się przemóc i być bardzo wytrwałą. Śmiało okazuje uczucia, chociaż często na własne, innym niezrozumiałe sposoby. Często jej umysł wchodzi w konflikty z sercem, toteż bywa niezdecydowana. Niemniej, jest raczej silną osobowością. Wierzy sobie i w to, co robi. Trochę buntowniczka, nie lubi się podporządkowywać innym, choć rozumie, że czasem nie ma innego wyjścia. Dlatego właśnie chce jak najszybciej osiągnąć szczyt kariery - żeby samej wydawać rozkazy, a nie się do nich stosować. Pragnie wolności, ale ma też niezwykłe poczucie obowiązku. I skłonności do używek. Tak, to właśnie z nią można zawsze wyskoczyć do baru. Co prawda jest raczej drobna, więc najczęściej nie kończy się to dla niej dobrze, ale zupełnie się tym nie przejmuje. Ma dobre, miękkie serce i bywa łatwowierna, a nawet naiwna. Ale tylko w stosunku do najbliższych. Obcym nie ufa i wiecznie wietrzy kłamstwo. Dodatkowo raczej brak jej poczucia humoru. Nie żeby się nie śmiała. Śmieje się dużo, głośno i uroczo. Ale najczęściej z własnych myśli albo z rzeczy zupełnie niezrozumiałych dla innych. A jej dowcipy są z pewnością najgorsze w całym Amestris. Jest za to uzależniona od adrenaliny i szaleństw. “Co za głupi pomysł. Zróbmy to!” - to wypowiedź w jej stylu. Bywa męcząca i irytująca, czasem brakuje jej poczucia własnej wartości - nieustannie przeskakuje od ‘jestem taka beznadziejna’ do ‘jestem zajebista i wszyscy powinni mnie wielbić na kolanach’. To samo jest z jej stosunkiem do innych. Albo kogoś kocha, albo kogoś nienawidzi. Nie ma nic pomiędzy. Z drugiej strony nie żyje w świecie, gdzie wszystko jest białe albo czarne. W gruncie rzeczy tak wiele poddaje w wątpliwość, że wszystko ma tylko różne odcienie szarości - więc nie zdziw się, jak poświęci coś dla większego dobra. Cel uświęca środki. W relacjach innymi bywa zgryźliwa, gorzka i chłodna, a także opryskliwa, sarkastyczna, ironiczna i cyniczna. Jednak jeśli się pozna ją lepiej, potrafi być naprawdę ciepła i czuła. Co prawda z niewiadomych przyczyn uważa te cechy za oznaki słabości, toteż często stara się maskować je tymi wcześniej wspomnianymi. Jest bardzo prawdomówna, jeśli chodzi o wszystko poza jej uczuciami i można jej ufać. Dotrzymuje tajemnic, bo sama ma ich wiele. Zwykle łatwo się zwierza, jeśli jednak bardzo zależy jej na ukryciu czegoś, niemożliwym jest, by to z niej wyciągnąć. Z drugiej strony jest świetnym słuchaczem i świetnym doradcą. Zawsze narzeka, że inni nie słuchają jej genialnych rad i zawsze ma ochotę powiedzieć ‘a nie mówiłam?’. Nigdy jednak tego nie robi. Stara się tylko znaleźć rozwiązanie kolejnego problemu.

Wygląd: Raczej ciężko ją przeoczyć, o ile w ogóle jest to możliwe, choć nie należy do najwyższych. Głównym powodem byłaby chyba burza białych, długich, miękkich włosów osiadłych na jej głowie. Wiecznie w nieładzie, ale zadbane i wyjątkowo ładne. W ogóle Matilda jest raczej niebrzydką kobietą. Porusza się z kocią, arystokratyczną gracją i kobiecym wdziękiem, ma smukłe, gibkie, umięśnione ciało i, choć trochę wychudzona, niczego sobie kształty.
Dodatkowym plusem jest jej urodziwa twarz. Okrągła, ale z wyraźnie zarysowanymi szczęką i kośćmi policzkowymi, na które jej długie rzęsy rzucają podłużne cienie dodając jej powabu i powagi. Ma drobny, okrągły nos, co wraz z jej okrągłą buzią i pełnymi policzkami mogłoby upodabniać ją do małej dziewczynki, ale jego nieco orli grzbiet na spółkę z wąskimi, ostrymi, jasnymi brwiami ratują sytuację i nadają jej dzikiego, twardego wyrazu. Ma też duże, kocie oczy o czerwonej barwie. Zwykle groźnie błyskają w nich niezdrowe iskierki. Szczyci się swoim niezwykle przeszywającym, lodowatym spojrzeniem, które sprawia, że nawet najtwardszym miękną kolana.
Kolejnym elementem dodającym jej uroku są jej wydatne, miękkie, drobne usta, zdolne nie tylko do ułożenia się w tysiące różnych grymasów i uśmiechów, choć do tego drugiego są oczywiście znacznie mniej skore. Z twarzy kobiety można czytać jak z otwartej książki, przynajmniej tak długo, jak ona tego chce. Odznacza się również dźwięcznym, głośnym śmiechem i chłodną, czystą barwą głosu.
Ma jasną cerę skłonną do rumieńców i aksamitną skórę, na której widać wszystkie siniaki i zadrapania. Łatwo również o blizny, a tych Matilda ma trochę. Największa przechodzi od jej prawej łopatki na skos przez plecy i kończy się na lewym biodrze. Natomiast prawe udo zdobią jej trzy głębokie równoległe bruzdy - pozostałość po pazurach chimery. Ma też kilka większych blizn na klatce piersiowej i jedną na prawym policzku, ciągnącą się aż do żuchwy. Co więcej, jej przedramiona i dłonie usiane są gęstą siateczką tych perłowobiałych pamiątek.
Raczej nie nosi ozdób, przynajmniej poza kilkoma kolczykami - trzema w lewym i dwoma w prawym uchu. Po lewej stronie podbrzusza ma kwiatowy tatuaż wykonany białym tuszem - przypomina blizny, w których towarzystwie się znalazł. Bez ustanku podąża za nią intensywny, konwaliowy zapach. Nierzadko nosi mocny makijaż - wyróżnia się krwistoczerwonymi albo karminowymi ustami oraz pomalowanymi czarnym cieniem lub eyelinerem powiekami.

Historia: Matka Matildy pochodziła z rodziny, która od pokoleń służyła klanowi Jin, biegle władała danchemią. Ojciec zaś był Państwowym Alchemikiem z fortu Briggs. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Alois von Brandt wykonywał wtedy misję w Xing, gdy poznał Chen Fang, każdym kroku towarzyszącą siódmemu księciu reprezentującemu klan Jin, który miał być przewodnikiem i gospodarzem przybyszów z Amestris. Uczucie, które się między nimi rozwinęło, było gorące i namiętne, nic więc dziwnego, że wkrótce potem oboje uciekli, by wspólnie zamieszkać w malutkiej wiosce, ukryci przed światem i założyć niewielką hodowlę koni.
Wkrótce potem doczekali się swojego pierwszego dziecka - Matildy. Już w wieku kilku lat zaczęła wykazywać talent do alchemii. Chen Fang była trochę zawiedziona, że to nie danchemia jej tak łatwo przychodzi, ale nie poddawała się, próbując przekazać małej jak najwięcej swoich umiejętności, co tyczyło się również sztuk walki. Dla Matildy dom zawsze był radosnym miejscem, pachnącym sianem i słońcem, gdzie spędzała dni na zabawie i bieganiu po stajniach, ale także nauce. Choć szybko nauczyła się słuchać Smoczego Pulsu, na tym kończyły się jej zdolności danchemiczne. Alchemia była dla niej tylko kolejną zabawą - lubiła tworzone przez ojca ruszające skrzydełkami drewniane ptaszki i kryształowe koniki transmutowane ze zwyczajnego piasku.
Jednak nikt nigdy tak nie ekscytowało Matildy jak wieść, że będzie mieć młodsze rodzeństwo. Dziewięć miesięcy gadała do maminego brzucha, pokazywała mu swoje rysunki, głaskała go i całowała, ciągała do ulubionych miejsc. Szczęście niestety nie mogło trwać wiecznie. Matilda nigdy nie zapomni porodowych krzyków jej matki, krwi i jej zimnego ciała, z którego uleciało życie, wydawszy na świat nowe. Nigdy nie zapomni łez swoich, ani ojca, który tulił do piersi swoją nowo narodzoną pociechę.
Nie było czasu na żałobę. Krótki pogrzeb i trzeba było zająć się wychowywaniem małej Henriette. Ojciec nie był już takim wesołkiem jak dawniej. Zaczął bardzo poważnie traktować swoje obowiązki wobec córek, zostając również ich mentorem. Uczył Matildę czytać, pisać, jeździć konno, a nawet walczyć, z Henriette na rękach. Gdy ta wystarczająco podrosła, również zaczęła pobierać ojcowskie nauki. Nie wykazywała jednak ani krzty talentu do alchemii. Dla Aloisa nie miało to żadnego znaczenia - obie córki kochał tak samo, całym sercem i oddałby za nie życie. Jednak to z Matildą spędzał więcej czasu, studiując alchemiczne księgi i zapiski.
Dla Matildy Henriette była wszystkim. Choć na początku nie mogła pogodzić się z tym, że nie zostanie jak ona alchemikiem, co oznaczało, że nie wszystko będą dzielić, szybko o tym zapomniała. Uwielbiała zabawiać ją wykonując dla niej domki dla lalek z mebelkami, a także inne zabawki. Matilda była gotowa nauczyć ją wszystkiego - w miarę jak jej mała siostrzyczka rosła, robiły razem coraz więcej rzeczy, począwszy od jazdy konnej i wyścigów po polach, aż do krótkich sparingów, które z biegiem lat robiły się coraz poważniejsze.
Henriette nigdy jednak nie potrafiła pogodzić się ze swoim brakiem talentu do alchemii, co uważała za niezwykłą ułomność. Zazdrościła Matildzie spędzanych godzin z ojcem nad rzeczami, których ona zwyczajnie nie rozumiała. Wciąż miała wrażenie, że ojciec wobec niej jest zimniejszy, bardziej surowy, że siostrze więcej rzeczy może ujść płazem. Z czasem przekształciło się to w nienawiść do rodziny, a potem w głębokie poczucie winy. To przecież przez nią zginęła tak droga dla ojca i siostry matka. Ona była niewystarczająca. Nigdy jej nie zastąpi. Nigdy nie powinna się urodzić.
Miała czternaście lat, gdy osiemnastoletnia Matilda znalazła ją powieszoną na wodzach w stajni. Nagłą rozpacz, która ją ogarnęła, nie byłaby w stanie do niczego porównać. To było coś nawet gorszego, niż jakby jej serce zostało bezpośrednio wyrwane z jej klatki piersiowej. Zwymiotowała. Zawołała ojca. I znowu byli świadkiem tragedii, śmierci kogoś, kto znaczył dla nich więcej, niż cały świat. Wiedziała, co musi zrobić, choć ojciec nie zapomniał jej wpoić, że to zakazane. Ale musiała spróbować. Henriette była dla niej wszystkim, a Matilda była gotowa oddać dla niej życie. I to zamierzała właśnie zrobić. Nie sądziła, że się powiedzie, ale to była jej ostatnia nadzieja. A kiedy kocha się kogoś tak, jak kochała Henriette Matilda, można zaryzykować wszystko, dla tej nieśmiałej iskierki. Nic nie mogło jej powstrzymać. Nawet smutny, błagalny wzrok ojca, który przeczuwał, co się święci. Jednak gdy złapał ją za ramię i prosił, by tego nie robiła - coś się w niej złamało. Nigdy nie zapomni wykrzyczanych w gniewie i przez łzy słów, że to jego wina, że zmarła matka, a teraz Henriette, że on powinien próbować wskrzeszać obie, że nie rozumie, jak niby kochał matkę, skoro tego nie próbował.
Zebrała więc wszystkie potrzebne składniki i skrupulatnie wyrysowała krąg transmutacyjny na ulubionej polance Henriette. Była niezwykle utalentowana i zdeterminowana, wierzyła, że się uda. Poszło jednak jak zwykle nie tak. Miała się za geniusza, za kogoś, kto absolutnie zasługiwał na to, by wymienić swoje życie na siostry. Zamiast tego wymieniła melaninę i lewą rękę na to bezkształtne coś, co ścigało ją w koszmarach przez następne lata. Znalazł ją ojciec. Zszokowaną, wykrwawiającą się na śmierć i całą białą. Zatamował krwawienie, opatrzył. Płakał. Ale dla Matildy to wciąż nic nie znaczyło. On również powinien był się poświęcić. I to już dawno.
Następnego dnia wzięła ukochanego konia ze stajni, trochę pieniędzy i bez słowa wyjechała. Nie potrafiła wybaczyć ani sobie, ani ojcu. Nie mogła patrzeć na te wzgórza, które kiedyś były dla niej miejscem zabaw, które boleśnie przypominały jej o Henriette i o matce. Postanowiła wyjechać z kraju, podążyła do Amestris. Za ostatnie pieniądze sprawiła sobie prosty automail. Próbując żyć na swoim szybko zorientowała się, że tak naprawdę poza alchemią i walką na niczym się nie zna. Niechętnie zdecydowała pójść w ślady ojca i zostać Państwowym Alchemikiem. Do niczego innego się nie nadawała, a chciała pogłębiać swoją wiedzę na temat alchemii. To tak naprawdę była jedna z niewielu rzeczy, o których miała głębsze pojęcie.
Test pisemny poszedł jej znakomicie, badania stanu umysłu również nie były większym problemem, choć psychologowi nie umknęły rzecz jasna jej gorycz i żal. Egzamin praktyczny zaś całkowicie zdominowała, zadziwiając komisję swoimi umiejętnościami, a w szczególności manewrem, którym zasłużyła sobie na swój przydomek. Z pozostałości po spalonym przez jednego z kandydatów lesie stworzyła diamentową zbroję. Dostała swój upragniony zegarek, a wkrótce potem wyruszyła na swoją pierwszą misję.
Czas mijał, a ona na przemian prowadziła badania, wykonywała zlecone zadania. Pierwszą bliznę zdobyła podczas walki z ludzką chimerą, potem było tylko trudniej. Jednym z pamiętnych zadań było ściganie poszukiwanego alchemika. Matilda starła się z nim, jednak przewyższał ją doświadczeniem i umiejętnościami. Nieomal straciła życie. Wtedy też odkryła, że może transmutować bez okręgu. Została jej paskudna blizna na policzku i na plecach. Traktowała to jako osobistą porażkę, którą za wszelką cenę chciała naprawić. Niestety poszukiwany wyparował i do tej pory go nie znalazła. Jednak to niepowodzenie tylko ją wzmocniło. Wreszcie miała przed sobą jakiś cel. Pięła się więc po szczeblach kariery w górę i w górę, często pracując nawet trzy razy ciężej niż inni. Nie mogła chronić ani siostry, ani matki - poprzysięgła sobie zatem, że nikt już więcej przez nią nie zginie, że chce chronić innych. Nie wynikało to jednak z jej dobroci serca - ma to być pokuta. Za krzywdy wyrządzone ojcu i Henriette, za jej śmierć i próbę zwyciężenia porządku świata.

Umiejętność specjalna: Alchemia kryształów - krzem i tlen są najbardziej rozpowszechnionymi pierwiastkami na ziemi, a Matilda szczyci się tym, że łączy je w kryształ. Ma kryształowe ostrza, stworzy kryształową powłokę, albo włócznię. Opanowała również kreację wszelkiego rodzaju kamieni szlachetnych i jeśli ma dostęp do ich podstawowych składników, może wykorzystywać je w walce. Ponieważ widziała Prawdę, transmutuje bez żadnych alchemicznych okręgów. Miała styczność z danchemią, ale poza wyczuwaniem Pulsu Smoka nic nie potrafi; no, może od biedy zatamuje krwotok, ale to nic trwałego - i tak potrzebowałaby pomocy medycznej.
Umiejętności:

  • Walka - od najmłodszych lat ćwiczyła się w sztukach walki. Najlepsza jest w walce wręcz, jednak wie również co nieco o posługiwaniu się bronią białą i palną (choć cela nie ma świetnego). Wie, gdzie uderzyć, aby zabolało, zna się trochę na anatomii i wrażliwych punktach.
  • Jazda konna - robi to od dawna, zatem nic dziwnego, że jest niczego sobie. Wszędzie przemieszcza się wierzchem i gdy trzeba, potrafi wykonać jakieś akrobacje. Zna się na koniach, potrafi je uspokoić i ułożyć.
  • Obserwacja i dedukcja - czy też po prostu spryt. Cechuje się zdolnością analitycznego, logicznego myślenia, zauważa dożo szczegółów i szybko kojarzy fakty. Dzięki temu najczęściej potrafi również stwierdzić, czy ktoś mówi prawdę lub też czy coś ukrywa.
  • Sprawność - lata ćwiczeń i może poszczycić się ogólną sprawnością fizyczną. Jest dość wytrzymała i silna, a także szybka i zwinna, jak to na kogoś walczącego głównie wręcz przystało.

Słabości:
  • Temperament - gorąca głowa, łatwo daje ponieść się złości. Stara się z tym walczyć, ale bywa, że daje się podpuścić.
  • Słońce - ze względu na swoje bielactwo stara się przebywać na zewnątrz tylko nocą. Zbytnie wystawienie na ostre słońce może poskutkować stanem zapalnym i poparzeniami.
  • Pierwsza pomoc - prędzej kogoś zabije. Jedyne, co umie zrobić, to przykleić plasterek, opcjonalnie alchemicznie zatamować krwawienie, jednak umie to wykonać tylko i wyłącznie na sobie.
  • Skłonność do używek - papierosy, alkohol, wszelkie inne substancje odurzające. To dla niej nie pierwszyzna. Choć twierdzi, że nie pali, zawsze można ją namówić na wyjście na fajkę, zupełnie jak na drinka.
  • Pracoholizm - siedzi, dopóki nie zrobi. Praca jest dla niej wszystkim. Dlatego nierzadko sprowadza życie towarzyskie na margines i nie ma czasu dla bliskich.

Ekwipunek:
  • Automail - całkiem zwyczajny, niczym nie strzela. Jest matowo czarny i ma w sobie dużą zawartość węgla, dzięki czemu podczas walki Matilda zmienia go częściowo w diamentowy, coby się przypadkiem nie zniszczył.
  • Koń - zwie się Senny, jest wytrzymałym i szybkim siwym ogierem, którego zabrała ze swojej rodzinnej hodowli dziesięć lat temu, teraz ma trzynaście lat.
  • Szabla - noszona przy lewym biodrze, kupiona za pierwszą stanową pensję, jeszcze przed dziewiętnastymi urodzinami.
  • Kastety - wykonane na specjalne zamówienie ze stopu o wysokiej zawartości węgla; je również, podobnie jak automail, na czas walki transmutuje w przynajmniej częściowo diamentowe.

Pozostałe informacje:
  • nieźle gotuje, ale jest straszną bałaganiarą
  • słowo o jej wzroście, a pożałujesz
  • łasuch jakich mało, kocha słodycze
  • mówi płynnie po xingsku
  • dzień zaczyna kawą, najlepiej o podwójnym espresso
  • wieczne zimne dłonie i stopy
  • potrafi zasnąć w dowolnej pozycji i momencie
  • ma rudą kotkę o imieniu Chochlik
  • jest całkiem oczytana
  • w karty to jej nie pokonasz - niezależnie od tego, czy to ma być brydż, poker, czy kierki




omnimegagigantocofaczotron
Powrót do góry Go down
Aleksiej Woronin
LISI ALCHEMIK




Liczba postów : 171
Join date : 11/08/2016
Motto : I want nothing anymore but simplicity, quiet, murmurs and order.

Matilda von Brandt Empty
PisanieTemat: Re: Matilda von Brandt   Matilda von Brandt Icon_minitimeSro Wrz 14, 2016 11:40 pm

Dobrze byłoby zobaczyć informację ile wzrostu postać ma dokładnie - wtedy innym graczom łatwiej się będzie odnieść do niego przy pierwszym wrażeniu. Daję poza tym zasłużone trzy posty alchemii i akcepta z dodatkiem w postaci stwierdzenia, że miło mi się czytało <3
Powrót do góry Go down
 
Matilda von Brandt
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf :: Kartoteka :: Zaakceptowane-
Skocz do: