Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ponieważ paradoks jest taki piękny...

Go down 
AutorWiadomość
Luzie von Treskow
WODNY ALCHEMIK

Luzie von Treskow


Liczba postów : 52
Join date : 31/07/2016

Ponieważ paradoks jest taki piękny... Empty
PisanieTemat: Ponieważ paradoks jest taki piękny...   Ponieważ paradoks jest taki piękny... Icon_minitimeCzw Sie 04, 2016 12:16 am

Ponieważ paradoks jest taki piękny... 4au7fzC
Imię i nazwisko: Luzie von Treskow
Wiek: 25 lat, urodzona 29 września
Pochodzenie: Amestris, północ konkretnie.
Miejsce zamieszkania: Aktualnie przebywa w forcie Briggs.
Grupa: Państwowy Alchemik
Ranga:  Wodny Alchemik, nazywana też żartobliwie Lodową Księżniczką

Charakter:  Luzie to zlepek kompletnych przeciwieństw, które dopełniając się tworzą naszą wspaniałą dziewczynkę. Zacznijmy więc od tego, że panienka ta jest bardzo niezależna i to już od dziecka. Zawsze znajdywała sposób na to, by sobie radzić z przeciwnościami losu, a kiedy jej się to nie udaje wścieka się okropnie i wypomina sobie te nieliczne momenty słabości niczym największą porażkę życia. Rzadko więc prosi kogoś o pomoc, a jeśli już to raczej niechętnie. Wplątana w wojskowe tryby, gdzie kobiety stanowią jednak mniejszość, potwornie obawia się, że mężczyźni będą się nad nią litować i traktować ją jak kogoś gorszego. Szczególnie dręczy ją to, kiedy ma do czynienia z kimś niższym rangą (a przecież sama jest na poziomie majora z racji licencji). W kontaktach z takimi osobami bardzo często jest do bólu formalna i zimna, można odnieść wrażenie, że traktuje je z góry, choć absolutnie nie jest to prawda! Uczucie wyższości jest jej praktycznie obce, wręcz przeciwnie – często czuje się gorsza od całej reszty, a to ze względu na płeć, wiek czy fakt posiadania raz w miesiącu okresu. Do przełożonych żywi szacunek graniczący z czcią, okropna z niej służbistka, dlatego rozkazy traktuje praktycznie jako świętość. Każda sytuacja, w której staje przed wyborem rozkaz-wątpliwości natury moralnej/etycznej to dla niej tragedia. Zawiesza się wtedy i myśli nad tą sprawą godzinami, naprawdę nie mając pojęcia, co ma zrobić i jak postąpić. Wynik tych rozmyślań nigdy nie jest pewien, więc lepiej nie stawiać jej w takim położeniu… Mimo wszystko niechętnie okazuje uczucia i stara się zachować chłodny osąd sytuacji. Tak drodzy państwo, stąd wzięła się „Lodowa”.
A skąd „Księżniczka”? Bo Luzie tak naprawdę ma też drugą stronę. Stronę, o której mało kto wie i mało kto do niej dociera, ale czasem jednak się zdarza. Przydomek tak naprawdę wziął się stąd, że dawno temu, kiedy zdawała egzamin, by zdobyć licencję Państwowego Alchemika, jeden z generałów nazwał ją księżniczką – bo taka słodka, urocza, no popatrzcie państwo tylko na te włoski i oczka! Cóż… Generał wyszedł z sali cały mokry, zdarza się. Nie miał pojęcia jednak, że trafił w sedno – Luzie to naprawdę księżniczka, delikatna osoba, którą łatwo zranić. Bardzo dba o swoja urodę, co jest paradoksem – z jednej strony nie chce, by ktokolwiek zarzucał jej, że cokolwiek zawdzięcza ładnej buzi, a z drugiej potrafi godzinę spędzić na układaniu włosów czy wybieraniu ciuchów. Ma też silnie rozwinięty instynkt macierzyński i opiekuńczy – cierpi, bo nie posiada dzieci (ani nikogo, kto mógłby uczynić ją matką), dlatego też jeśli już znajdzie przyjaciela opiekuje się nim troskliwie – często z ukrycia, by nie burzyć swojej „lodowej” maski. Wyżywa się poprzez medycynę – jeśli tylko trzeba komuś pomóc to od razu zajmuje się mniejszymi czy większymi ranami, oparzeniami, odmrożeniami, czymkolwiek. Czyni to narzekając na świat i ludzi, jacy to są niezdarni, no czy to taki problem odrobinę na siebie uważać i nie spadać z tej drabiny?, ale tak naprawdę to cieszy się, że jest potrzebna. Marzy o tym, by znaleźć prawdziwą miłość, ale cicho sza – nikomu się głośno do tego nie przyzna.
Jest też bardzo żądna wiedzy – skończyła studia medyczne, jest Państwowym Alchemikiem i ciągle się uczy w poszukiwaniu czegoś nowego. Pomaga jej na pewno wrodzony upór i parcie do celu (nie po trupach, ale mimo wszystko łatwo się nie poddaje), a także talent i urok osobisty (mówiłam, że to paradoks!). Przy tym wszystkim jako osoba prywatna jest naprawdę wesoła i zabawna, choć kiedy ma zły dzień bywa cyniczna i sceptyczna – niełatwo ją namówić na jakąś szaloną wyprawę, woli stabilizację, którą daje jej armia. Dlatego aktualnie przyczaiła się w forcie Briggs, ma szczerą nadzieję, że nikt jej stamtąd nie wyrwie przez najbliższy czas… Choć znając jej szczęście los zaraz wygna ją na drugi koniec kraju.

Wygląd: Luzie to niezbyt wysoka młoda dama – 160 centrymetrów to wzrost, który zaledwie nie czyni jej karzełkiem. Ma na tym punkcie duży kompleks, bo to jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że jest „urocza”, a ona wcale nie chce taka być! Ogólnie wcale nie wygląda na swoje 25 lat, twarz ma bardziej nastoletnią niż dorosłą – duże oczy o ciekawej barwie – ni to fioletowe, ni to różowe, jakby lila? – okolone dość gęstymi rzęsami, malutki, nieco zadarty nosek, który ona sama nazywa kartofelkiem i ładnie wykrojone usta. To wszystko otoczone burzą rudych włosów, które ona prawie zawsze związuje lub spina, bo te wredne kosmyki mają chyba misję wpadania ją do oczu i włażenia do ust. Często jednak w ciągu dnia musi poprawić fryzurę, bo włosy wymykają się z kucyków, warkoczy, a nawet misternych upięć i splotów.
Poza tym jej figura… Hm… Jest dość kobieca. Ma ładnie zaokrąglone biodra, wyraźną talię, zgrabny tyłek… I spore piersi. To one zazwyczaj ją dobijają, bo albo nie chcą się mieścić pod mundurem, albo koszule się na nich rozpinają, albo faceci tak paskudnie się na nie gapią! Tak, to kolejna rzecz, której Luzie nie znosi – mężczyzn śliniących się do jej biustu. Zazwyczaj takich osobników wrednie i podle doprowadza do porządku, wodą najczęściej, ale zwykły cios w nos też jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Z racji swojego wyglądu i charakteru dziewczyna chętnie ubiera mundur wojskowy, by podkreślić swój wojskowy status. Jeśli musi ubiera się bardziej kobieco – eleganckie suknie i spódniczki. Chętnie też wkłada lekarski fartuch, czuje się w nim ważna.

Historia: Luzie urodziła się na północy, jest więc przyzwyczajona do zimna i śniegu, bo tutaj to przecież normalka. Jej ojciec był wysoko postawionym wojskowym, który rzadko bywał w domu i córce nie poświęcał zbyt wiele czasu, a kiedy już to robił zazwyczaj opowiadał jej historie z cyklu „co tatuś robi w pracy”. Mama za to była osobą bardzo cichą, potulną i uległą, właściwie mającą tylko jedne cel w życiu – nikomu nie przeszkadzać i dobrze wyglądać u boku męża, kiedy już zabierał ją na któryś z wystawnych bankietów. Luzie była więc pozostawiona sama sobie, ale nie wyrosła na zarozumiałą pannicę – właściwie to było z niej całkiem dobrze ułożone dziecko, zawsze umiała sobie znaleźć coś do roboty, wiedziała, gdzie jej miejsce, miała duży szacunek do starszych. Kiedy weszła w okres nastoletni poczuła jednak, że ma za mało uwagi ze strony rodziców. Wybryki w stylu podkradania piwa nic nie dawały, bo ojciec za rzadko bywał w domu, by cokolwiek zauważyć, a matka nie komentowała ich nijak, więc Luzie postanowiła zrobić coś zupełnie innego. Mając piętnaście lat znalazła w North City jeden z kilku klubów ze striptizem, a że warunki fizyczne miała odpowiednie, postanowiła się tam zatrudnić. Nie po to, by zrobić rodzicom na złość, nie dla pieniędzy – choć pozwoliło jej to przyzwoicie zarobić. Nie. Zrobiła to po to, by ktoś na nią patrzył. Podobało jej się, że wzbudza w mężczyznach zachwyt i pożądanie. To dawało jej władzę, poczucie, że może z nimi zrobić co chce. Absolutnie mylne, ale ona była bardzo młoda i głupia, co tu dużo mówić. Cały proceder trwał jakoś koło roku, może więcej. Pewnej nocy, gdy wracała do domu zaczepił ją jeden z klientów. Facet był nachalny, próbował ją dotykać. Luzie była przerażona, nagle cała jej pewność siebie wyparowała, nie wiedziała co ma zrobić, jak się bronić. Nie była silna, a w tamtym momencie była jak sparaliżowana. Uratował ją patrol wojskowy, który wystraszył mężczyznę i odstawił ją do domu, kiedy tylko żołnierze usłyszeli kim jest. Wtedy dziewczyna zrozumiała, jaką idiotką była – nie miała żadnej władzy, nic nie mogła zrobić i była tak naprawdę skazana na łaskę mężczyzn – mogli ją wykorzystać lub obronić, zgwałcić lub uratować. Obiecała sobie, że zrobi wszystko, by to zmienić. Po ukończeniu szkoły z najlepszymi ocenami poszła na studia medyczne, które również zakończyła z wyróżnieniem. Przez ten cały czas zajmowała się też zgłębianiem alchemii i danchemii (choć ta druga nie jest jej mocną stroną), by móc się obronić mimo swoich nie najlepszych warunków fizycznych. Kiedy postanowiła zostać Państwowym Alchemikiem ojciec pierwszy raz w życiu powiedział jej, że jest z niej dumny… To ją dodatkowo zmotywowało, zdała egzamin za pierwszym razem, mimo, że w komisji nikt nie traktował poważnie 22-latki o wyglądzie dziecka. Za swoją „specjalizację” wybrała alchemię wody – zawsze była zauroczona tym dzikim żywiołem, od kiedy rodzice zabrali ją raz nad ogromne jezioro. Krótki czas przebywała w centrali, ale nie mogła się w niej odnaleźć, tak więc postanowiła wrócić w rodzinne strony i osiadła w fortecy Briggs – liczy na to, że tam zgłębi alchemię lodu, która ciągle jakoś jej nie wychodzi.

Umiejętność specjalna: Alchemia wody, opanowana niemal do perfekcji. Umie tworzyć słupy cieczy wysokie na kilka metrów, skraplać parę wodną z powietrza, a z racji zainteresowania medycyną i tego, że kiedyś liznęła podstawy danchemii bawi się w kontrolowanie przepływu krwi – rzadko jednak, bo uważa to za nieetyczny sposób walki, czasem tylko używa tego, by zatamować krwotok, ale jest to bardzo męczące i trudne.

Umiejętności:
• Świetnie strzela – czy to z broni palnej, czy to z łuku (tego ostatniego jednak używa rzadko, bo to mało praktyczne).
• Potrafi śpiewać – głupie i mało przydatne, ale ona to uwielbia, dlatego czasem, ale to naprawdę rzadko i zazwyczaj po alkoholu daje się namówić na koncert…
• Ma bardzo mocną głowę – zdarzało się, że niejednego żołnierza pobiła w piciu.

Słabości:
• Kompletnie nie radzi sobie z alchemią lodu. Nieważne, że lód to woda, a woda to jej żywioł. Nie i już, ok? Nie oceniajcie. Dlatego aktualnie szuka kogoś, kto pomoże jej to ogarnąć.
• Nie lubi gorących rzeczy, ogień tylko w kominku, nie dotyka garnków, patelni.
• Nie potrafi gotować, choć próbowała coś z tym zrobić… No cóż, nie.
• Nie jest zbyt wytrzymała fizycznie, nie potrafi się bić wręcz, dlatego zazwyczaj trzyma przeciwnika na dystans, by móc go potraktować wodą lub użyć broni.

Ekwipunek:
• Bandaże, woda utleniona, plastry, gaziki – ogólnie zestaw pierwszej pomocy, schowany w malutkiej torebeczce zazwyczaj noszonej przez nią na ramieniu
• Broń, zawieszona w kaburze przy pasie
• Malutka manierka z wodą – taka odrobina często wystarczy, by Luzie kupiła sobie trochę czasu w walce
• Odrobina pieniędzy, choć w Briggs nie mają one większej wartości

Pozostałe informacje:
• Kocha czekoladę miłością wielką i bezwarunkową
• Kocha koty, dlatego wciąż szuka sposoby by jakiegoś sobie znaleźć. Kiedy tylko jest w miasteczku zawsze jakieś dokarmia
• Lubi przytulać, głaskać, kochać ogólnie. Sama też bardzo to lubi. Ale nikomu nie powie, nikt się nie dowie

A tak w ogóle - omnimegagigantocofaczotron~
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ponieważ paradoks jest taki piękny... Empty
PisanieTemat: Re: Ponieważ paradoks jest taki piękny...   Ponieważ paradoks jest taki piękny... Icon_minitimeCzw Sie 04, 2016 12:35 am

Kocham ją, ona jest taka słodka i tsuntsun
A tak w pełni serio - akcept. Co do alchemii, dwa posty użycia na trzy przerwy. Przy czym pamiętaj, by nie szaleć z tą krwią, bo z opisu wynika, że postać zna podstawy. Wiem, że nie przesadzisz, ale odstukać ładne ostrzeżenie trzeba.

Powrót do góry Go down
 
Ponieważ paradoks jest taki piękny...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf :: Kartoteka :: Zaakceptowane-
Skocz do: