Imię i nazwisko:
Blåjorden,
Alister, czasem, w niektórych dokumentach pojawiają się aliasy, przez co nie raz miał problemy w urzędach:
Wariacje imienia:
Alexander,
Alaster,
Alistar,
Alastair.
Wariacje nazwiska wynikające z wewnętrznych konfliktów w rodzinie:
Blojorden,
Blajorden,
Blajord,
Blueland.
Jednak, aby to uściślić:
Alister Blåjorden, at your service.
Wiek:
Dziewiętnaście lat.
Pochodzenie:
Północ Amestris, dworek u podnóża gór Briggs.
Miejsce zamieszkania:
Erdokos, mieszkanie nadane ojcu za lata służby.
Grupa:
Alchemik, jednak bardzo początkujący.
Ranga:
Aspiruje do bycia nazywanym
Mglistym AlchemikiemCharakter:
Z lekka
niezrównoważony. Jest to idealne określenie całej jego sylwetki psychicznej. Bardzo często wybucha gniewem nie do opanowania, ciężko go przegadać, kiedy wejdzie się na jakiś temat, gdzie czuje się ekspertem, zarozumiały, zapatrzony w siebie i swoje 'dziedzictwo', dumny z historii swojej najbliższej rodziny, jednak szybko puszcza błędy innych w niepamięć i tak samo szybko z wyżej wymienionych stanów wychodzi. Do nowych znajomości podchodzi z dystansem. Nie ma w zwyczaju szybko się otwierać, szczególnie publicznie. Preferuje albo przesiadywanie w domu, albo w jakimś zaułku, gdzie nikt normalny nie spędza wolnego czasu, ma to związek z dorastaniem na lodowym pustkowiu w otoczeniu lasów i dzikich zwierząt. Często, z braku towarzystwa, rozmawia sam ze sobą, komentuje wszystkie czynności jakie wykonuje. Pomaga mu to się skupić, a przez to wykonać te rzeczy lepiej. Jest perfekcjonistą z krwi i kości. Często nie docenia efektów swojej pracy mimo ogromnego zaangażowania, kiedy coś mu nie wychodzi, klnie, krzyczy, rzuca rzeczami, ale za moment stara się wszystko naprawić, aż do skutku, kiedy efekty go w miarę zadowolą. Pewnie gdyby udał się do psychiatry, stwierdziliby u niego szereg zaburzeń, jest tego świadom, ale woli tego nie sprawdzać. Często miewa dni, kiedy niczego mu się nie chce, zupełnie nie ma humoru, nie rusza się z łóżka, jednak potem miewa wielkie wyrzuty sumienia, a to, bo opuścił trening, a to, bo nie nakarmił gołębi na rynku, takie drobnostki, a jednak, najwidoczniej, znaczące. Nie uśmiecha się prawie wcale, a jeśli już, to nieszczerze i złośliwie albo bardzo oschle i arogancko. Uważa, że jest zbyt młody, żeby być szczęśliwym, że za mało osiągnął, a szczęścia nie ma co marnować na codziennie czynności, trzeba wiedzieć kiedy je poczuć, a osiągnąć je można albo w skrajnym niepowodzeniu, albo w skrajnym sukcesie, nigdzie indziej się nie da. Nie oznacza to, że jest jakimś kompletnym smutasem. Ma sarkastyczne, ironiczne, czarne, zimne poczucie humoru i lubi zgrywać wszystkowiedzącego cwaniaka, chociaż nie musi, bo jest na prawdę dość bystrym chłopakiem, lata spędzone w samotni zmusiły go do czytania ksiąg. Uwielbia pić alkohol oraz kawę, obie te rzeczy poprawiają mu nastrój. Okazjonalnie pali papierosy.
Wygląd:
Blondyn. Mógłbym tutaj skończyć, bo blondyn to głupek i w ogóle stereotypy. No, nie w tym wypadku, definitywne. Niby to ze względu na geny, bo ojciec blondyn, mama blondynka, jednak myślę, że klimat też coś tutaj zadziałał, bo jak kiedyś te gęste kudły były ciemniejsze, to od tego wiecznego mrozu i śniegu rozjaśniały, ale to tylko moje magiczne teorie. Kolor jego oczu to wielka zagadka, bo jak będąc u siebie, na Północy, wydawały się szarobłękitne, to tutaj, w Centrum, szaleją wszelkimi jasnymi kolorami. Pewnie to przez to światło. Najczęściej, we wnętrzach budynków, przyjmują lekko fiołkowy kolor. Spojrzenie ma stosunkowo chłodne i opanowane, co koliduje z wybuchowością jego charakteru. Dalej, blada skóra. Może nie alabastrowa, ale jej do tego blisko, przez co nieliczne piegi na jego policzkach widać znacznie wyraźniej. Szczęście miał, że trądzik młodzieńczy go ominął i jego lico, szczypane za młodu jesiennym, zimowym i wczesnowiosennym mrozem, odejmuje mu kilka lat. Delikatniejsze, niż zazwyczaj są u mężczyzn, rysy twarzy robią to jeszcze sprawniej. Kiedy kupuje swoje ulubione piwko czy whisky, zmuszony jest do okazania dokumentu, co niezwykle go irytuje, jednak nie ma co się dziwić, bo wygląda jakby ledwo do gimnazjum wszedł. Usta bladoróżowe, nos niewielki, śnieżnobiałe zęby, takie tam, szczególiki, które warto nadmienić. Co do jego budowy.. można go określić jako nadzwyczaj szczupłego, zwinnego i szybkiego, taki wymóg dość prawej, w większości mundurowej rodziny, lata jazdy konnej też zrobiły swoje.
Historia:
Zostanie dopisana w późniejszym terminie.Umiejętność specjalna:
Choć uczy się dopiero niecały rok, bo ojciec ciągle uważał, że jest niedostatecznie dojrzały, to widać w nim jakiś potencjał, po prostu potrzeba dobrego nauczyciela. Talent odziedziczył, ponoć, po matce, która używała transmutacji do wyrobu biżuterii, była po prostu jubilerem.
Alchemia związana z wodą i wszelkimi jej stanami, to centrum jego zainteresowań. Zamrażanie małych zbiorników wodnych, wywoływanie deszczu, zamieci, opadów śniegu, tworzenie lodowych pocisków, ścian, budowli, rzeźb, czy nawet, takie skryte, sadystyczne marzenie, wyciąganie wody z żywych organizmów albo zamiana atomów protu na deuter, albo na te wyższe, o wiele bardziej radioaktywne, ach, te marzenia, ta potęga! Jego popisowy numer to kondensowanie pary wodnej w gęstą mgłę. Stąd jego domniemany przydomek. Jest to jego ulubiona sztuczka, którą opanował prawie, że na samym początku swojej drogi do zostania profesjonalnym alchemikiem. Używał jej do ucieczek, płatania figli, dezorientowania ludzi. Raz spowodował przez to wypadek, łódź rozbiła się o nabrzeżne skały, kiedy zamglił sporą część plaży, biedny rybak nie mógł zobaczyć przez to latarni morskiej. Nie lubi o tym mówić, szczególnie, że się do tego nie przyznał, uważa to za swoją największą porażkę.
Umiejętności:
-
Jazda konna - Ojciec z zamiłowania hodował renifery oraz specyficzną rasę koni, która potrafiła wytrzymać tutejsze warunki. Były to niskie, krępe, nieco podobne do kucyków, zwierzęta z długimi, gęstymi grzywami, oraz charakterystycznymi szczotkami pęcinowymi, to znaczy, sierścią obrastającą kopyta, takie śmieszne skarpety. Od małego zachęcano go do jazdy. Nie jest jakimś wielkim fanem, jednak potrafi to robić bardzo profesjonalne i często uprawia jeździectwo dla relaksu.
-
Dobry słuch - Jego słuch to prawdziwy dar. Lata zamieszkiwania górzystych, zalesionych obszarów wiecznie pokrytych lodem i śniegiem sprawiły, że nauczył się izolować dźwięk podmuchów wiatru od całej reszty. Z resztą, z fizycznego punktu widzenia, w takich warunkach, dźwięk niesie się o wiele dalej. Jakoś mu to zostało, nawet, kiedy przeprowadził się do miasta, może zgiełk mu przeszkadza, ale dalej izoluje i wydobywa z otoczenia tylko najistotniejsze dźwięki.
-
Ciche poruszanie się i obsługa broni palnej - Polowania z ojcem często były owocne, nie tylko z powodu zręcznego posługiwania się przez Aleksandra bronią palną, ale też przez to, że oboje, ojciec jako wojskowy zwiadowca, a on jako jego wychowanek, potrafili poruszać się bezszelestnie. Kiedy wypatrzyli ofiarę, nie mogli pozwolić sobie na jakikolwiek niepotrzebny dźwięk, czy to łamanej gałązki, czy skrzypiącego pod traperem śniegu.
Słabości:
-
Hemofilia - Niestety, przekleństwo. Obniżony czynnik krzepliwości krwi zawsze sprawiał, że był traktowany trochę jak porcelanowa laleczka, jednak on się tym aż tak nie przejmował, do czasu. Jego życie było zagrożone, kiedy skaleczył się bagnetem taty. Wtedy pierwszy raz, przypadkowo, użył alchemii, chcąc zatamować krwawienie wyrwał z notesu mamy kartkę z kręgiem, adrenalina zasugerowała wyzwolenie energii, obniżył temperaturę skaleczenia, zatamował krwawienie do czasu otrzymania profesjonalnej pomocy medycznej. Całkiem przypadkowo.
-
Spowolniony odruch źrenicy - z racji przebywania w otoczeniu śniegu, gdzie nasłonecznienie jest o wiele wyższe, jego oczy przyzwyczajone są do dużej ilości światła. Z tego powodu nagła zmiana otoczenia, na przykład wejście do budynku, sprawia, że widzi o wiele gorzej przez dłuższą chwilę i robi się rozkojarzony.
- Wyżej wspominana przeze mnie -
impulsywność i niezrównoważenie emocjonalne.
-
Zarozumiałość i wielkie ego - z racji pochodzenia oraz zapatrzenia w ojca jako wielkiego bohatera wojennego, ma przekonanie, że jest lepszy od reszty i uwielbia to pokazywać, co zazwyczaj irytuje wszystkich dookoła.
Ekwipunek:
Najczęściej nosi przy sobie prosty
bagnet, który zwisa przypięty do tyłu paska od spodni, używa go w ostateczności,
butelkę z wodą aby mieć podstawy do transmutacji, zapalniczkę, kiedy ma przy sobie papierosy,
notes,
pióro i kredę, aby szybko wyrysować
kręgi, jeśli skończyły się
gotowce w notesie. Jego ubiór zmienia się zależnie od pogody i nastoju, często stawia na
płaszcze i lekkie buty, które nie powodują zbyt dużego hałasu przy stawianiu kroków. Nosi się w
ciemnych barwach, zazwyczaj.
Pozostałe informacje:
Pochodzi z średniozamożnej rodziny wojskowej o tradycjach szlacheckich. Ród podzielony jest na wiele gałęzi, stąd te wyżej wymienione aliasy. Ojciec z czasem sam stracił orientację, jednak mama nakierowała go na aktualne nazwisko. Skoro mowa o mamie, zginęła w napadzie na jej sklep z biżuterią, podobno zabójcą był
Ishvalczyk, nie jest to pewne, jednak sam fakt podejrzeń sprawia, że chłopak
żywi do nich nienawiść. Jego ojciec stracił w walce nogi, posiada automail. Sugeruje mu się związanie ze swoją bliską kuzynką dla zachowania ciągłości rodu.
Omnimegagigantocofaczotron!