Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 World inu mine

Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość




World inu mine Empty
PisanieTemat: World inu mine   World inu mine Icon_minitimeSro Paź 26, 2016 3:55 pm

World inu mine WhKw9qm

Imię i nazwisko: Eileen Doyle, jednak zawsze przedstawi się jako „Len”, nie lubiąc brzmienia pełnego imienia.  
Wiek: 16 lat, urodziła się 25.10.1983.  
Grupa: Chimera  
Ranga: Pies  
Miejsce zamieszkania: Rush Valley  
Pochodzenie: Dublith.  


Wygląd:
Co za przeciętny chłopiec… Zaraz, to nie jest chłopiec? Nie ma czternastu lat? No patrzcie. To jest pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy w wyglądzie Eileen – nie wygląda dziewczęco i na swój wiek również jakoś tak niekoniecznie. Przede wszystkim, zobaczenie jej w jakimkolwiek damskim ubraniu jest absolutnie i całkowicie niemożliwe – nie lubi rzeczy takich jak spódnice czy sukienki i ma to po prostu od dziecka. Nie jest to dla niej wygodne, a kwestie estetyczne własnego wyglądu nigdy nie zdawały się dla niej jakoś mocno istotne. Ważne, byleby nie chodzić z gołymi tyłami po ulicach; jest tu też dość ważna rzecz, albo raczej trzy rzeczy, które ukrywa poprzez ubieranie się w przyduże rzeczy. Pierwsza to puszysty, zakręcony ogon, który zwykle przylega do jej ciała; jest to charakterystyczna cecha budowy szpiców, czyli rodziny, z której pochodzi shiba inu. Właśnie z tym psem została skrzyżowana kilka lat temu – ot, aby nie było niedomówień. Futro porastające jej ogon jest dość długie, puszyste i przyjemne w dotyku, a barwy sezamowej, również przypisywanej jako klasyczna dla rasy shiba. Ubiera się głównie w chłopięce ubrania i jedyna część jej garderoby, jaką można nazwać damską, jest bielizna… I ona powolutku zmierza do kolejnego punktu, który jest powodem kwestionowania jej płci. Eileen jest dość płaska, oczywiście nie chcąc nikogo urazić, nie ma też figury typowej dla nastolatki  w jej wieku. Jak na kobietę ma dość wąskie biodra, wcięcie w talii nie należy do zbyt widocznych i do tego przeciętne, chociaż zdecydowanie skłaniające się ku niewielkim piersi. Nie może się też pochwalić nogami modelki – te ma proporcjonalne do ciała, pokryte zwykle zadrapaniami i bliznami, natomiast zdecydowanie szczupłe. Jest też dość niska, co poniekąd też zawdzięcza psiej krzyżówce, bowiem shiba należy do najmniejszych szpiców - 153 cm wzrostu to nie jest imponujący wynik dla osoby w jej wieku, oj nie.  
Przechodząc do głowy Eileen, dziewczyna ma sięgające do ramion blond włosy, dość gęste i zadbane, jednak mające trochę rozdwojonych końcówek; w końcu mało kto odważyłby się przycinać je chimerze, ona sama nie umie tego robić, a ojciec zwykle nie ma czasu na takie rzeczy. Ich barwa waha się między złocistym blondem a odcieniem sierści klasycznej shiby. Zwykle ma je związane w niskiego lub zaczynającego się gdzieś od połowy głowy kucyka, pozwalając, by grzywka spokojnie okalała jej twarz, a po bokach skrywała jej nieco szpiczaste, znajdujące się na tym miejscu co i u innych ludzi, uszy. Te nie są ani ludzkie ani psie, stanowią coś pomiędzy tymi pojęciami, mając w sobie jednak o wiele więcej z psich, by mogły pełnić właściwą sobie funkcję. Rzęsy Eileen nie są jakimś ewenementem podkreślającym kobiecość tej osóbki, a ona sama nie ma większego zamiaru się nimi zajmować. Jej skóra jest w standardowym dla mieszkańców Amestris lekko opalonym odcieniu, co jest już wpływem tego, co oferuje mieszkanie w wiecznie słonecznym South, usiana wcześniej wspomnianymi skaleczeniami i bliznami. Usta zaś ma drobne, zaróżowione i skrywające zaostrzone psie zęby, nos lekko zadarty i też drobny, a oczy… No cóż, to już wyższa szkoła jazdy. Normalnie są brązowe, jak te należące do psów, czekoladowe z lekko złotymi przebłyskami, jednak nocą i wieczorem są powodem, dla którego Eileen nie wychodzi z domu. Psy wyposażone są naturalnie w warstewkę zwaną lucidum tapetum, która pozwala im na dobre widzenie po zmroku, jednak warunkuje też to, że pod odpowiednim kątem obserwator może dostrzec, że te połyskują w ciemności i wygląda to dość upiornie.
Jak już o upiornościach mowa, pamiętać należy, że Eileen jest chimerą i nie licząc wszelkich uroczych rzeczy jak ten puszysty ogonek, zęby dodające pewnego uroku jej uśmiechowi i te czujnie wsłuchujące się w odgłosy otoczenia uszy to nie wszystko, co warunkuje bycie nielegalną hybrydą psa i człowieka.  Pozostaje też kwestia formy częściowo zwierzęcej, która... No cóż, posługując się niezbyt barwnym porównaniem, przypomina po prostu wilkołaka. Zgarbiona, niższa niż naturalnie postura, nadmierne owłosienie, wydłużony pysk z twarzą łączącą cechy człowieka i zwierzęcia, poza tym krótsze palce obdarzone dłuższymi, ostrymi pazurami i poduszeczkami, które zapobiegają urazom kości i pełnią funkcję amortyzatorów przy skakaniu oraz biegu. Ot i zupełne dopełnienie obrazka.  


Charakter:
Z pewnością jest to osoba dość dziecinna i infantylna, jednak bynajmniej nie z powodu wieku (szesnaście lat to jednak zobowiązanie do pewnej dojrzałości), a po prostu wynika z faktu, że taka kolej rzeczy jej bardzo odpowiada. Nie zachowuje się jak osoba, której należałoby powierzyć cokolwiek, a przynajmniej na pierwszy rzut oka - jest to jej niepotrzebne i lubi, kiedy nikt od niej niczego nie wymaga. Ma bardzo lekceważące podejście do wszystkiego i zdaje się wyznawać zasadę "co będzie to będzie", jednak... To nie jest do końca tak. Luźna maska, która po prostu jej bardzo pasuje, a która nie ma nic wspólnego z nieszczerością. Jest zdania, że jeśli nie dajesz ludziom powodów do polegania na tobie, to masz od nich najzwyczajniej w świecie wolne. Nie wynika to jedynie z egoizmu, który oczywiście da się jej udowodnić, ale też z faktu, że lubi zaskakiwać innych drobnymi nawet gestami. Lubi się przechwalać, zachowywać głośno i nazywać ludzi głupkami. Potrafi zmobilizować się do działania jeśli zajdzie taka potrzeba, jest też dość bystra, jednak cechuje ją również gwałtowność. Wszystko musi być zrobione szybko, od razu, natychmiast, bez względu na to, że może nie wyjść jak powinno.
Jest troskliwa, to bez wątpliwości - zwłaszcza w stosunku do osób, które są w gorszej sytuacji niż ona. Przez to, co przeżyła, nie jest w stanie przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia i niesamowicie denerwuje ją obojętność innych. Poza tym jednak ludzie niekoniecznie ją interesują - są to niech będą, dopóki nie czynią zła. Nie jest zbyt nerwowa, dopóki jej się też czegoś nie wypomina - tego nie lubi, oj nie. Poza tym nie przepada za napraszaniem się i naruszaniem jej prywatności. Nie znosi też ludzi wiecznie użalających się na swój los - przy nich natychmiastowo poważnieje i staje się oschła, tylko po to, by zaraz stracić nerwy i skrzyczeć delikwenta.
Cechuje ją nieufność, ale też i lojalność. Nie wyobraża sobie sytuacji, w której zawodzi czyjeś zaufanie albo sprawia, że dana osoba cierpi, gdy w grę wchodzi ktoś, kto jest jej bliski. Eileen jednak nie jest zbyt skora do zawierania bliższych znajomości, a jedyną ważną dla niej osobą jest ojczym. Wierność jest cechą bardzo typową dla psów, jednak mówiąc o Len należy mieć na uwadze to, że uczucie przywiązania jest u niej bardzo mocno rozwinięte. Jeśli już kogoś do siebie dopuści, to nie ma mowy, żeby wypuściła ze swoich łapek. Będzie też bardzo zaborcza i możliwe, że sprowokowana doń ucieknie się do rękoczynów.


Historia:
Nic niezwykłego.
Przynajmniej do pewnego punktu, od którego należałoby zacząć opowiadanie historii panienki Eileen. Urodziła się w mieście Dublith jako jedyne dziecko państwa Foley, jednak nie była z tego powodu rozpuszczana ani nic w tym guście – po prostu była wychowywana normalnie w duchu rodzinnych i okolicznych zwyczajów, bawiąca się jak każde inne dziecko na dworze, z rówieśnikami, biegająca po krzakach, drzewach i po czym tam jeszcze te małe demony biegać mogą. Bardzo kolorowo było tylko do pewnego czasu, to jest chwili, gdy ośmioletnia Eileen została osierocona ze strony ojca. Rodzina straciła osobę, która ją do tej pory utrzymywała, swoją jedyną podporę i zarazem kogoś, bez kogo nie mogły sobie wyobrazić życia.
Pieniądze, mimo starań matki Eileen, kończyły się dość szybko i wtedy w ich stronę pomocną dłoń przyjaciel rodziny – przyjął Len i jej matkę pod swój dach początkowo w ramach przyjacielskiego wsparcia, które potem przerodziło się w romans i małżeństwo. Mimo wszystko Eileen czuła się w nowym domu wyobcowana i ojczym dawał jej ku temu wiele powodów; co więcej odnosiła wrażenie, że matka odwróciła się od niej i nie czuła żadnego pochodzącego od niej wsparcia. Ot, piąte koło u wozu, którego nie można się pozbyć, bo to niehumanitarne, a które trzeba wykarmić.
W historii krótkiego związku, dalekiego od takiego, który nazwać można romantycznym czy przepełnionym uczuciem, Eileen nie chciała przyjąć nazwiska ojczyma i cały czas zwracała się do niego per „pan”. Czuła się w jego obecności nieswojo, on natomiast patrzył na nią krzywo, jak na kogoś obcego i wrogiego, a nie jak na dziecko swojej żony, które w dodatku mieszka pod jego dachem od dłuższego czasu. Mająca dziesięć lat Eileen straciła też matkę, która również zachorowała, bardzo gwałtownie, w dodatku na coś, czego jej aktualny mąż nie był w stanie wyleczyć – leki konieczne ku temu trzeba było sprowadzić prosto z Centrali i transport niestety spóźnił się. Eileen została pod dachem tego człowieka, a on traktował ją albo jak powietrze albo karał ją za byle co. Po raz kolejny pogrążone w żalu dziecko było jak ubezwłasnowolniona kukiełka, która jedynie spełniała rozkazy swojego ojczyma.
Pewna gorąca czerwcowa noc miała być nieprzyjemnym przełomem w życiu Eileen i stanowiła dla dziewczynki coś na wzór otrzeźwiającego kubła zimnej wody. Alchemik tego wieczora zaprosił swojego kolegę, w ruch poszły spore ilości alkoholu, które natychmiastowo obu dodały sporo szczerości i odwagi. Ojczym Eileen zwierzył się przyjacielowi, że dziecko, kiedy nie ma już zabraniającej tego matki, może posłużyć jako obiekt badawczy w zakresie alchemii chimerycznej. W tak kluczowych chwilach zawsze dzieją się najgorsze rzeczy i tak było też teraz – cofająca się na palcach Eileen wpadła na krzesło, które nie dość, że przewróciło się i narobiło hałasu, to jeszcze zgniecione przez dziecko straciło dwie z czterech nóg. Dziewczyna wciąż nie pamięta tego, co się dalej działo – ból, hałas, krzyki, woń alkoholu, dłoń uderzająca raz po raz jej twarz i w końcu skomlenie. Gdy obudziła się po nieznanej sobie ilości godzin, została wypędzona z domu na ulicę i dopiero tam zorientowała się, co zrobił z nią ten człowiek. Zauważyła puszysty ogon w chwili, gdy mimowolnie ze strachu kuliła go pod siebie i trójkątne, pokryte krótkim futrem uszy, kiedy kładła je po sobie. Wybadawszy językiem zęby również dostrzegła w nich zmianę – część z nich, głównie kły, były ostrzejsze niż wcześniej.
Nie miała pojęcia, jak długo błąkała się bez celu, na granicy życia i śmierci, jednak uderzył ją fakt, że zupełnie nikt nie przejął się losem dziecka. Wszyscy patrzyli na nią pogardliwie, jak na najgorszego śmiecia – czy to za sprawą tego, że nie wyglądała jak człowiek? W końcu jednak szczęście jej dopisało, a sprawiedliwość dla oprawcy miała stać się czymś realnym. Na ulicy spotkała człowieka, który spojrzał na nią inaczej – współczująco, z troską, współczuciem. Wysłuchał jej, zaoferował ciepły posiłek i umycie się, a jak się okazało – był prywatnym detektywem, który badał zaginięcia i nagłe zachorowania okolicznych dzieci i zwierząt, za które podobno odpowiedzialny był ojczym dziewczynki. Dziesięciolatka postanowiła dołożyć wszelkich starań, by zemścić się nie tylko za samą siebie, ale i za innych, których spotkał podobny los, dzięki czemu detektyw nazwiskiem Doyle był w stanie złapać alchemika aspirującego do roli przestępcy. Udowodniono mu wiele zbrodni na przestrzeni lat, których nie dało się dowieść z różnych względów wcześniej, zaś Eileen została przygarnięta przez inspektora, którego też nazwisko przyjęła. Ten postanowił nauczyć ją swojego fachu, uznając, że psie zdolności bardzo jej pomogą w pracy, specjalizując dziewczynę w wyczuwaniu materiałów łatwopalnych i wybuchowych. Nauczył ją również tego, że powinna samą siebie akceptować i że wcale nie jest gorsza od innych ludzi. Eileen dopiero przy nim poczuła się bezpieczna, ważna dla kogoś i dopiero jego jest w stanie traktować z najwyższej wagi lojalnością.

Umiejętności:
- Wyczulone zmysły (zwierzęca) – jest to coś naturalnego dla psów; Eileen intensywniej czuje (u zwykłego psa czułość węchu jest szacowana na sto tysięcy razy większą niż u człowieka, jednak ona dalej jest w znacznej części człekiem i jej pojmowanie zapachów należy traktować jako pośrednie między tymi gatunkami) wszelkiego rodzaju wonie, dzięki czemu jest w stanie świetnie tropić albo przeczuwać już poznane pułapki („ojciec” ćwiczył z nią rozpoznawanie materiałów wybuchowych i łatwopalnych używanych między innymi przy zamachach). Drugim silnie wykształconym u dziewczyny zmysłem jest słuch, bardzo czuły i zdolny wyłapać dźwięki, których nie jest w stanie wychwycić ludzkie ucho – z drugiej strony jest to też przekleństwo, ponieważ dźwięk o odpowiedniej częstotliwości albo hałas może sprawić jej ból. Oczy Eileen dzięki specyficznej dla psów warstewce zwanej lucidum tapetum są zdolne do dobrego widzenia w ciemności, jednak kwestią dość sporną jest gama postrzeganych przez nią barw – z pewnością jej uwagę przykują odcienie niebieskiego, zielonego, kremowego, także czernie i szarości, zaś kolory mocno jaskrawe i skontrastowane będą ją denerwować.
- Dedukcja – Wypracowana i po części wrodzona zdolność, która była pielęgnowana pod okiem jej taty. Umiejętność nie jest niczym niezwykłym i Eileen nie jest nie wiadomo jakim geniuszem w jej kwestii, po prostu analizuje fakty i stara się je ułożyć w logiczną całość.  
- Broń – Na poziomie bliższym podstaw niż profesjonalizmu potrafi posługiwać się bronią palną, z naciskiem na niewielkie pistolety, których odrzut nie będzie kłopotliwy dla małej istotki.
- Pirotechnika – Tutaj też najbezpieczniej jest mówić o podstawach, jednak Eileen jest w stanie majstrować z materiałami wybuchowymi i służącymi do podpalania. Takie małe hobby… Taaa… hobby.
- Improwizacja – Umie działać pod presją, zrobić coś tu i teraz, odwracać świetnie uwagę; wynika to raczej z jej charakteru i faktu, że znowu do najcierpliwszych osób nie należy.


Słabości:
- Zmysły –niestety te można podpiąć też pod słabość. Część kolorów w jej oczach się zlewa, zapachy ostre mogą ją zemdlić, konkretne dźwięki sprawiają ból jej uszom.
- Jedzenie – pewne rodzaje żywności bardzo szkodzą psom, między innymi jak niesławna czekolada, konkretne rodzaje orzechów, winogrona. Jeśli nie będzie uważała na przyjmowane substancje to może się ciężko rozchorować lub umrzeć.
- Siła – Drobna postura niekoniecznie jej pozwala na bycie silną.
- Wzrost - … Ani słowa.
- Gwałtowność – wszystko musi być zrobione tu i teraz. Jest niecierpliwa i nienawidzi czekania, przez co zdarza jej się zupełnie partaczyć akurat wykonywaną pracę.
- Kłopoty z ciśnieniem – nie jest w stanie odmówić sobie czekolady i kawy, przez co ma problemy z ciśnieniem. Bóle głowy, zdenerwowanie i inne takie ładne rzeczy.
- Lęk przed władzą i wojskiem – jako chimera boi się, że zrobią jej krzywdę i boi się im ufać przez przeżycia z dzieciństwa.


Inne:
- Boli mnie drama zawarta w tej postaci, jednak niestety było to nie do uniknięcia przy chimerze mającej tylko tyle lat. Jeśli wpadnie mi jakiś sposób na oddramienie to pewnie to zrobię. ;^; W ogóle ta karta jest meh, no ale.
- „Poci się” jak pies –głównie dłońmi i językiem, natomiast jej ciało nie ma gruczołów potowych tam, gdzie mają je inni ludzie.
- Jej nos jest zawsze nieco wilgotny, co również jest psią cechą. Jeśli będzie suchy, to prawdopodobnie znaczy, że Eileen jest chora.
- Lubi koty, ale koty nie lubią jej zazwyczaj. Zresztą ma sporą słabość do zwierząt i dzieci, zaś nieufnie podchodzi do ich właścicieli i rodziców.
- Uwielbia się przytulać, jednak w życiu tego nie powie. Jak zwykły pies, kocha ciepło drugiego ciała.
- Drapanie za uchem to klucz do jej serca. Na pewno nie będzie wydawać z siebie niepokojąco zadowolonych odgłosów, kiedy ją się tak drapie. To samo tyczy się brzucha.
- Kocha kruche ciasteczka.
- Wciąż ma pewne nawyki psa, z którym ją skrzyżowano – słysząc niespodziewane pukanie do drzwi zacznie szczekać, na komendy przypisane do sztuczek będzie je wykonywać. I bardzo stara się nie gonić kotów.
- W obliczu wszelkiego rodzaju piłek natychmiastowo dziecinnieje i porzuca maskę powagi.
- Ma nieco mrukliwy, chrapliwy głos, do tego brzmiący wciąż dość dziecinnie.
- Jest leworęczna.
- Jej celem jest puszczenie z dymem domu Potwora, który zniszczył jej życie.  
- Pies, z którym została połączona, był zwykłym psiakiem podwórkowym.
- Omnimegagigantocofaczotron.
Powrót do góry Go down
Felix Leville
CHORĄŻY

Felix Leville


Liczba postów : 34
Join date : 17/08/2016
Motto : Carpe diem!

World inu mine Empty
PisanieTemat: Re: World inu mine   World inu mine Icon_minitimeSro Paź 26, 2016 7:05 pm

Akcept, idę dać kolorek.
A pieseł na gifie jest kochany...
Powrót do góry Go down
 
World inu mine
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf :: Archiwum-
Skocz do: