Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


.
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Stacja

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 137
Join date : 01/07/2016

Stacja  Empty
PisanieTemat: Stacja    Stacja  Icon_minitimeSro Lip 20, 2016 3:25 pm

Stacja w Monmort wyróżnia się na tle innych w North Area tym, że na peronie znajduje się zawsze przynajmniej jeden sprzedawca pamiątek związanych z tą miejscowością. Najczęściej są to wyroby robione ręcznie, takie jak wszelkie szaliki, czapki i swetry, również figurki niedźwiedzi, najczęściej wykonane z drewna. Teren stacji jest pilnowany, by nie pokrył go całkowicie śnieg, który, nie oszukujmy się - jest częstym w tej części Amestris zjawiskiem. Budynek jest solidny i wygląda dość surowo, co również jest przymusem wynikającym z jego lokalizacji.
Powrót do góry Go down
https://magnumopus.forumpl.net
Finley Ahearn
PANTERA ŚNIEŻNA

Finley Ahearn


Liczba postów : 24
Join date : 29/08/2016
Motto : Ludzie podleją stopniowo.

Stacja  Empty
PisanieTemat: Re: Stacja    Stacja  Icon_minitimePon Lis 21, 2016 1:39 pm

W zasadzie przyznać należy, że Gilbert Liddell w Monmort zjawił się z powodu pracy. Klasyczna robota dla członków cyrku Wonderlust, czyli ściągnięcie długu z jakiegoś półmózga, który uznał, że spróbuje ukryć się przed grupą. Mało kto tak naprawdę wiedział o ich prawdziwej działalności, a sam Liddell bardzo by docenił, gdyby tak zostało. Przeklinał tego zardzewiałego dekla, który prawie przyczynił się do tego, jak nieomal ich zdemaskowano, a przeczytawszy artykuł w gazecie, rozbił wazon o ścianę w przypływie furii. Kolejnym jednak, co zrobił Gilbert, było roześmianie się; życie w końcu trwa dalej, chwila szczęścia, chwila cierpienia... I właśnie w ten sposób powstaje najbardziej perfekcyjny i naraz nieidealny obraz. 
Tego wieczora, po niekoniecznie czystej pracy, Liddell ze stoickim spokojem ruszył w kierunku tutejszej stacji kolejowej i po drodze uznał, że ta mieścina wydaje mu się cokolwiek przyjemna. Ładne widoki, śnieg jakiś taki fajniejszy niż w stolicy tego regionu, wszędzie ludzie z pamiątkami, którzy zbierali swoje stoiska dopiero pod wieczór. W pewnym momencie Gilbert zauważył figurkę, która wydała mu się dość znajoma, jednak naraz odległa, zepchnięta w dalsze części pamięci, a nie oszukujmy się, ludzi to on jednak nie zapamiętywał. 
Rudowłosa kobieta szła kawałek przed nim, spieszyła się widocznie, a między ich dwójką szły jeszcze dwie osoby - przeciętnej postury, sądząc po głosach mężczyźni, ubrani - na jego gust przynajmniej, a może kwestia przyzwyczajenia do zimna? - zdecydowanie nieodpowiednio, za ciepło w stosunku do pogody, w związku z czym uznał, że są nietutejsi. Wełniane czapki, grube szaliki, nie wspominając o kurtkach. 
Tak też cały wesoły kwartet szedł ulicą Monmort, aż do chwili, kiedy natknęli się na tutejszą stację. Pierwsza dotarła kobieta, za nią bezimienna para mężczyzn, na końcu Gilbert, który usłyszał kawałek ich dialogu. Mówili o tym, że chcieliby się zabawić z koleżanką, konspiracyjnym szeptem wychwalali między sobą jej figurę w dość nieprzyzwoity, wulgarny sposób... i w końcu, kiedy ta przystanęła przy ścianie (Gilbert pomyślał, że sprawdza rozkład), stały się dwie rzeczy: dość dynamiczna i statyczna, która kolejną dynamiczną za sobą pociągnie. 
Faceci podeszli do dziewczyny, zaczęli zaczepiać ją i na oko niewiele brakowało, by zaczęli się z nią szarpać. Gilbert natomiast bardziej uwagę zwrócił na to, że faktycznie ją znał, twarz i głos wydawały mu się bardziej znajome, niż wcześniej jej ciało. Od razu przyspieszył kroku i jeszcze z pewnej odległości rzucił jednym ze swoich noży, który przebił jedynie szalik napastnika i wbił się w ścianę, o którą ten był oparty. Reakcją było połączenie strachu i zaskoczenia, drugi zaś stał jak wryty, trzymając dziewczynę za nadgarstek. 
- Kochanie, czyli to tu się zawieruszyłaś! Ładnie tak męża straszyć, cooo? - Wykrzyknął z przejęciem Gilbert, podchodząc do swojej znajomej i delikatnie schwycił jej wolną dłoń. - Nie mogłem znaleźć adresu twojej mamy, a miałaś być dziś u niej! To twoi znajomi? - Głos na początku miał ciepły i melodyjny, jednak przy drugiej części jego wypowiedzi, ton nieco ochłodził się. - Jeśli tak, to przepraszam, że ich wystraszyłem... - Oznajmił już tak chłodno, że mógłby zamrozić cały Ishval samym brzmieniem swojego głosu. Rozległ się sygnał zwiastujący, że jakiś pociąg ma zaraz ruszać. Cyrkowiec obejrzał się i ujrzał ten, który kierował się do North City. Zanim pozostali dwaj mężczyźni zdążyli zareagować, Gilbert pociągnął Luzie do tego pociągu i pchnął ją lekko do wagonu. 
- Do zobaczenia, gwiazdeczki~ mam nadzieję, że nieprędko, bo jeszcze zgaśniecie~ - Krzyknął melodyjnie, gdy pojazd ruszył już i pomachał im serdecznie, po czym skupił się znów na Luzie. 
- Spodziewam się, że mnie pamiętasz, skarbie~ Dokąd zmierzasz? North ci bardzo nie po drodze? Ale wiesz, w sumie to to chyba ostatni dzisiejszy pociąg. Mieszkasz w North może? A może cię przenocować? Obiecałem ci randkę, ale mam nadzieję, że zadowolisz się spędzeniem nocy ze mną i moim kotem! - Mówił wciąż z przejęciem i entuzjazmem, przy tym ładnie podkreślając każdy zaimek osobowy odpowiadający za jego osobę. Spodziewał się, poza zapamiętaniem oczywiście, jakiegoś przytulenia, albo czegokolwiek takiego. W końcu był jej bohaterem!
(to napisz jeszcze tu, a ja potem dodam dom mendy i tak kontynuujemy~)
Powrót do góry Go down
Luzie von Treskow
WODNY ALCHEMIK

Luzie von Treskow


Liczba postów : 52
Join date : 31/07/2016

Stacja  Empty
PisanieTemat: Re: Stacja    Stacja  Icon_minitimePon Lis 21, 2016 10:19 pm

Lekko wstawiona Luzie przeszła całe miasto ani razu się nie gubiąc. Była z siebie bardziej dumna niż mogły to określić słowa, tak więc kiedy dotarła do dworca szła pewnym, wręcz lekko tanecznym krokiem. W głowie kołatały jej się różne myśli - z jednej strony radosne, bo odnalazła przyjaciela, był on szczęśliwy, z drugiej zaś była niespokojna, cała ta sprawa z Elliottem była naprawdę dziwna...
Szła szybko i niezbyt zwracała uwagę na to, co się dzieje dokoła niej. Pewnie dlatego nie zauważyła idących za nią osobników i pozwoliła im się zbliżyć dostatecznie blisko. W momencie, kiedy stała przed rozkładem jazdy, próbując ogarnąć kiedy i z którego peronu odjeżdża najbliższy pociąg do Briggs, mężczyźni oparli się o ścianę po jej obu stronach tak, że skutecznie odgrodzili ją od świata, nie pozwalając się wydostać. Zdążyła się tylko odwrócić, jednak to wcale nie było dużo lepsze - mężczyźni byli paskudni, dyszeli jej w twarz i wręcz się ślinili na jej widok.
- Panienka nie powinna chodzić tak sama po nocy! - Pierwszy z nich był naprawdę obrzydliwy, łysy i brakowało mu zęba z przodu. Luzie spróbowała się wywinąć, ale skutecznie ją powstrzymał, łapiąc za nadgarstek. Drugi tylko rechotał głupkowato, jakby cała ta sytuacja była dla niego najlepszą komedią. - No gdzie, kochanie, uciekasz? Oferujemy ci towarzystwo, a ty tak brzydko z nami postępujesz? - No dalej Luzie, musisz myśleć! Alchemia, użyj alchemii! Ale jak, skoro mnie trzyma? Nie mam nawet czym narysować kręgu! Zjadała ją panika, przez co była w stanie się tylko szarpać i piszczeć. Znów wróciły wspomnienia tego napadu, który przeżyła kilka lat temu... Ta sama bezsilność, przerażenie, a przecież tyle się zmieniło! Nigdy więcej miała tego nie czuć!
Jednak ponownie pojawił się bohater. To znaczy najpierw pojawił się sztylet, rzucony znikąd, który przebił szalik ciągle śmiejącego się mężczyzny, tym samym przyszpilając go do ściany. Drugi natychmiast się odwrócił, najwyraźniej zdziwiony, że ktokolwiek mu zabrał zabawę. Po chwili zaś pojawił się faktyczny bohater. W pierwszym momencie Luzie w ogóle go nie poznała ciągle tkwiąc w szoku i przerażeniu. Głos oczywiście był znajomy, ale słowa były kompletnie bez sensu - czy ten mężczyzna właśnie nazwał się jej mężem? Z tego co pamiętała nie była mężatką, a coś takiego raczej by jej nie umknęło. Jego głos był ciepły, ale w miarę z kolejnymi zdaniami stawał się wręcz lodowaty. Luzie szeroko otwartymi oczami przyglądała się mężczyźnie, aż w końcu coś zaskoczyło w jej umyśle i wszystkie puzzle wskoczyły na odpowiednie miejsce. Prawie krzyknęła z ulgi, ale zamiast tego splotła tylko palce z jego w geście ufności, równocześnie wyrywając się napastnikom, którzy najwyraźniej postanowili się zastanowić nad tym, kogo napadają na ciemnym dworcu.
W tym momencie na tor przy peronie, na którym stali, wjechał pociąg. Kobieta nawet nie zwróciła uwagi, w jakim kierunku zmierza, bo została pociągnięta w jego stronę. Sprawnie wskoczyła do wagonu i pognała w jego głąb, byle dalej od oprawców. Zaczynała się uspokajać, a wraz ze spokojem narastała w niej złość. Po raz kolejny w swoim życiu była ofiarą, zmuszoną skorzystać z czyjejś pomocy i to jeszcze czyjej! Na twarz wystąpiły jej rumieńce, a kiedy Gilbert się do niej odezwał prawie na niego nawrzeszczała w akcie desperacji. Zamiast tego jednak zacisnęła usta i oddychała głęboko przez nos - wyglądała teraz jak wyjątkowo wściekły królik, który mimo wszystko ciągle jest najsłodszym stworzeniem na świecie.
- Pamiętam pana, panie Liddell... Nie mogę powiedzieć, że spotkanie dziś pana jest dla mnie nieszczęśliwe. Zamierzałam jechać do Briggs... - Umilkła, zdając sobie sprawę, że z North owszem, pociąg do fortu jedzie, ale jedynie dwa razy dziennie i na pewno nie o tej porze. To oznaczało, że zmuszona była spędzić noc w mieście, w którym nie ma znajomych. Cudownie. Ciekawe gdzie będę spała? Na dworcu, jak jakiś menel? Niech tylko któryś z dowódców mnie zobaczy... W tym momencie Gilbert znów się odezwał proponując jej nocleg, co sprawiło, że zmrużyła oczy. Wybryk natury, że w myślach czyta? - Nie mieszkam w North, tak więc nie mam gdzie przenocować... - Tu znów zamilkła. Nie chciała u niego nocować, nie chciała zdawać się na jego łaskę już drugi raz w przeciągu kilku godzin, ale nie bardzo miała wybór. Zazgrzytała zębami i musiała głęboko odetchnąć kilka razy, zanim zebrała w sobie tyle siły, by się do niego odezwać. - Byłabym panu bardzo wdzięczna, gdyby udostępnił mi pan posłanie w swoim domu. - Jej duma naprawdę mocno ucierpiała na tym zdarzeniu i wiedziała, że będzie to przeżywać przez resztę nocy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Stacja  Empty
PisanieTemat: Re: Stacja    Stacja  Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Stacja
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Stacja
» Stacja
» Stacja
» Stacja
» Stacja

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Magnum Opus - Fullmetal alchemist pbf :: Monmort-
Skocz do: